Czy to możliwe, że słomiana torebka pasuje do wszystkiego? Okazuje się, że tak.
Był czas, gdy słomiane torebki kojarzyły się wyłącznie z plażą. Wyciągało się je raz w roku, pakowało krem do opalania i książki w miękkiej oprawie, a przez pozostałe 11 miesięcy zbierały kurz.
Ale ostatnio coś się zmieniło.
Słoma, rafia, wiklina — jakkolwiek je nazwać — po cichu stały się całorocznym elementem garderoby. I co najciekawsze? Pasują absolutnie do wszystkiego.
Można je uznać za torebkowy odpowiednik białego T-shirtu: subtelne, neutralne, a jednak zaskakująco uniwersalne. Łagodzą formalny charakter garniturów, rozjaśniają ciemny dżins i dodają swobody niemal każdej stylizacji. Możesz mieć na sobie najprostszą czarną sukienkę albo najbardziej krzykliwe wzorzyste spodnie — słomiana torebka i tak będzie dobrym wyborem.
Więc tak — możesz zabrać ją na brunch, do pracy, a nawet na wesele (w zależności od osoby towarzyszącej i obowiązującego dress code’u). Jest praktyczna, ponadsezonowa i sprytnie odświeża garderobę — bez konieczności wielkich zmian.